Wczoraj późnym wieczorem zmarł były pretendent do tytułów mistrzowskich w wadze super koguciej, Francisco Leal ( 20 -8- 3, 13KO). Zapadł on w śpiączkę po sobotnim nokaucie z rąk Raula Hiralesa ( 20 -2- 1, 9KO). Frankie miał 26 lat, na zawodowych ringach boksował od stycznia 2005 roku. Obrażenia mózgu sprawiły, że ring opuścił na noszach, w szpitalu znalazł się w stanie śpiączki, z której już się nie obudził. Tej tragedii prawdopodobnie można było zapobiec, gdyż po walce z Jegienijem Gradowiczem ( 17-0, 8KO) został zniesieniony z ringu na noszach i już wtedy pojawiło się wiele głosów, mówiących, że powinien zakończyć karierę nim zakończy się to źle. Jednak Frankie zrobił sobie kilku miesięczną przerwę i zdecydował się powrócić między liny co zakończyło się tragicznie,
Podobnych historii jest niestety więcej. Wiele osób stawia sobie pytanie:" Jak można zatem temu zapobiec?". Niestety pomimo możliwości dzisiejszej medycyny odpowiedź brzmi:"NIE MOŻNA!". Mimo wielu badań przed i po walce,a także bezpośredniej pomocy lekarskiej uszkodzenia doznane podczas pojedynku potrafią być zabójcze.
Problemem może być nasze podejście do tego trudnego sportu. Bagatelizowanie zagrożenia. MKOL wielokrotnie groził usunięciem boksu z olimpiady. Jednym z powodów są groźne kontuzje,a także schorzenia neurologiczne jak np.Encefalopatia bokserska. Jest to schorzenie neurologiczne mogące wystąpić u sportowców uprawiających sporty kontaktowe i narażonych na urazy głowy, zwłaszcza bokserów.
Encefalopatia bokserska jest ciężką postacią przewlekłego urazowego uszkodzenia mózgu. Encefalopatia rozwija się po dłuższym czasie, średnia wieku pojawienia się objawów to 12-16 lat od momentu rozpoczęcia kariery. Ocenia się, że encefalopatia bokserska dotyczy 15% zawodowych bokserów i rzadko dotyczy innych grup sportowców.
Niektórzy mogą pomyśleć, że dotyczy to wyłącznie zawodowców, którzy już wiele przeszli w ringu i tym osobom należy przypomnieć Damiana Wiśniewskiego. 23-letni bokser Widzewa, który zasłabł po walce w Ząbkowicach Śląskich, gdzie odbywały się eliminacje do mistrzostw Polski. I choć podczas zawodów nie otrzymał żadnego silnego ciosu, sprawę załatwił cichy zabójca. Miał krwiaka mózgu, zapadł w śpiaczkę i po 6 tygodniach odszedł.
Cała sytuacja mocno odcisnęła się na psychice Siergieja, który po całym zdarzeniu na swoim blogu pisał tak:
"Po walce oczywiście cieszyłem się z wygranej, nie mając jeszcze pojęcia, że z Romanem nie jest dobrze. W tamtej chwili pomyślałem o tym, że mój rywal postąpił słusznie, nie decydując się na kontynuowanie pojedynku. Kiedy zszedłem z ringu i poszedłem do Romana, to nie było go już w szatni. Został odwieziony do szpitala... To był wspaniały Wojownik i Człowiek. Pamiętajmy o nim zawsze.
Wspólnie ze swoim menedżerom próbowaliśmy skontaktować się z jego rodzicami, ale nie życzą sobie z nami rozmawiać. Doskonale ich rozumiem, rozumiem w jakim są stanie, przecież stracili swojego syna. Mój menedżer kupił im bilety z Kemerowa do Jekaterynvurga. Jak się dowiedziałem, nie zdążyli pożeganć się z Romanem - ich samolot wylądował trzydzieści minut za późno. Już po tym, jak Roman zmarł.
Swoją kolejną walkę, o ile w ogóle jeszcze wyjdę na ring, zadedykuję Romanowi. Honorarium, które otrzymam, przekażę jego rodzicom ku pamięci Romana. Wybacz mi, Romku i spoczywaj w pokoju..."
Korzystając z tematyki posta chciałbym przypomnieć piękny film "Bokser i śmierć", który przedstawia dramatyczną historię pieściarza. Postać filmowa była wzorowana na Tadeuszu Pietrzykowskim- młodym polskim bokserze walczącym w Auschwitz. Jest to film analizujący granicę między człowieczeństwem i barbarzyństwem. Kominkowi, byłemu zawodowemu bokserowi, przebywającemu w czasie wojny w obozie koncentracyjnym, darowano życie pod warunkiem, że będzie służyć komendantowi obozu jako partner do sparingów. Na zdjęciu Tadeusz Pietrzykowski z Feliksem Stammem.
Pamiętajmy o tych wszystkich sportowcach, w chwilach, gdy nazywamy "bumami" czy kelnerami. Bo ryzykują to co mają najcenniejsze. Oddają się do końca dla boksu, próbując zapewnić nam jak najlepsze widowisko.
A wielkim wojownikom ,którzy tak naprawdę przegrali tylko z jednym przeciwkiem niech spoczywają w pokoju!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz